Ilekroć niewyraźnie ( lub źle ) mi na duszy, odpływam
myślami do mego matecznika,
czyli Cieplic.
Ponieważ stan taki nękał mnie od jakiegoś czasu,
postanowiłem na dni kilka wyskoczyć
w moje rodzinne strony.
Że są miejsca piękniejsze, ciekawsze – zapewne, ale te
zapamiętane z dzieciństwa,
są „lekiem na całe zło”.
Już sam Wieszcz wracał – „.....do tych pól malowanych zbożem
rozmaitem .....”
Włóczyłem się więc po okolicy, napawając się widokiem gór, które w zależności pory dnia
i oświetlenia, jawiły się w różnych obrazach.
To Chojnik widziany z wałów:
A to od strony południowo - zachodniej ( widok z Piechowic ).
To tu widać ową przepaść skalistą, w której ginęli konkurenci do ręki księżniczki Kunegundy.
To miejsce związane z dzieciństwem.
Zejście z wałów w kierunku stawu i dalej w kierunku stawów podgórzyńskich :
Stawy podgórzyńskie :
Postanowiłem zobaczyć ( po ponad 50 ciu latach ),
zaporę na rzece Kamiennej ( w Sobieszowie ).
Tu dla porównania ( ze zdjęć archiwalnych ), "nasza tama " na rzece Wrzosówce:
Pliszka żółta, przyfilowana z korony tamy :
Wały ochronne przy tamie sobieszowskiej :
A to widoczki z Michałowic :